sobota, 1 maja 2010

Pewna historia


Wzruszajaca opowiesc o sloniu i o pewnym czlowieku, ktora na dlugo zostala w mojej pamieci...






W 1968 roku Dan Harrison udal sie na wakacje do Kenii po zakonczeniu studiow na Nortwestern Univesity...

Na dluzszej wyprawie poprzez afrykanski busz natrafil na mlodego slonia, ktory stal nieruchomo z podniesiona noga, Dan podszedl do niego bardzo powoli i ostroznie. Chcac pomoc biednemu zwierzeciu, przyklekl aby sprawdzic co sie stalo, zauwazyl duzy kawalek galezi wbity w stope mlodego slonia wiec przy uzyciu noza delikatnie i z troska jak tylko mogl wyciagnal kawalek drzewa ze stopy slonia.

Po tym zabiegu slon delikatnie postawil stope na ziemi i spojrzal Czlowiekowi prosto w oczy jak by chcial cos powiedziec. Dan przestraszony stanal niczym slup soli bojac sie, ze zostanie stratowany przez zwierze. Na szczescie mlody slon tylko podniosl glowe i glosno zatrabil w ramach podziekowania po czym odszedl.

Dan nigdy nie zapomnial tego slonia ani tego co sie wydarzylo tego dnia. 20 lat pozniej Dan ze swoim synem wybral sie na spacer do Chicagowskiego Zoo, kiedy doszli do wybiegu sloni, jeden odwrocil sie i podszedl w strone Dana i jego syna Juniora. Dorosly juz slon spojrzal na Dana, podniosl i postawil z powrotem na ziemi kilkakrotnie przednia stope po czym glosno zatrabil nie spuszczajac Dana z oczu...

Pamietajac wydarzenia z roku 1986 Dan nie mogl uwierzyc, ze jest to ten sam slon. Jednak przelamal sie, przeskoczyl bariere rozdzielajaca widownie od wybiegu i podazyl w strone slonia, niedowierzajac spojrzal zwierzeciu gleboko w oczy. Slon ponownie glosno zatrabil, delikatnie owinal trabe jednej z nog Dana i parokrotnie uderzyl nim o bariere zabijajac na miejscu...




Prawdopodobnie nie byl to ten sam slon...


10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

niesamowitcie inteligentne zwierze,chcialabym miec sloniowa pamiec,ale ja nie o tym sloniu pana Brzechwy ;)

Anonimowy pisze...

Niesamowita historia ... Buziaki

Anik pisze...

hmmm...trochę straszne to zakończenie..brrr..
Pozdrawiamy weekendowo! :)

magdalena pisze...

świetnie tu u Ciebie :)
zapraszam też do siebie (od czasu do czasu) :)

Delie pisze...

A może był?

Mamsan pisze...

Blog niedzielny, taka prawdziwa pamiec to ja tez bym chciala miec... :-)

Nettiko, opowiesc niesamowita i prawdziwa i wciaz pozostanie pytanie, dlaczego...?

Anik, masz racje, historia jest troche straszna... :-) dziekuje za pozdrowienia...

Magdaleno, Witaj... milo mi, ze Ci sie u mnie podoba i dziekuje za Twoje zaproszenie, chetnie skorzystam od czasu do czasu... :-)

Delie, no wlasnie, ja tez sobie tak mysle czy to byl ten slon czy nie byl i dlaczego tak zrobil... Historia prawdziwa, smutna i trudna do zrozumienia...

Pozdrawiam Was serdecznie... M

eurasek pisze...

Zakończenie mnie zaskoczyło - aż przeczytałam dwa razy - czy aby na pewno nie pomyliłam się...

Mamsan pisze...

Eurasek, mialam to samo co Ty i ponownie musialam sprawdzic czy aby wszystko dobrze przeczytalam a ze spodziewalam sie dobrego zakonczenia, tym wieksze bylo moje zdziwienie...! Pozdrawiam. M

el pisze...

o dżisus..a myslalam ze cos bedzie optymistycznie! wracam do lesnych kwiatów:)

Mamsan pisze...

Elfka, ja tez, czytalam dwa razy i nie moglam uwiezyc, ze to prawda...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...