niedziela, 30 stycznia 2011

...



Pierwszy raz od czasu mojego blogowania zniknelam tak nagle i na tak dlugo
choroba dopadla mnie niespodziewanie i rozlozyla kompletnie...

Dzisiaj pierwszy dzien jak jestem na nogach
wciaz jeszcze obolala ale juz chodze i nawet jem...




Wieczorami moim ulubionym ostatnio miejscem byl i jest stary fotel przy piecu.
Otulona grubym kocem z wielkim kubkiem z niebieskim kotem w kropki, popijam w nim goraca herbate.
Popijam i rozgrzewam zesztywniale kosci...

Wczoraj silny szalejacy wiatr wdzieral sie przez kazda szpare i szczeline naszego domu.
Po jednodniowym ociepleniu przed domem powstalo lodowisko
na razie nie mam do tego wszystkiego glowy
Jeszcze nie bylam na dworze...
Widok za oknem szaro bialej skostnialej i niekonczacej sie zimy nie zacheca do spacerow.

Tyle zaleglosci i w domu i w wirtualnym swiecie. Czekaja ksiazki i maile...


Powoli wracam do mojej codziennosci i do Was... :-)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ☀ Mamsan


niedziela, 23 stycznia 2011

Codziennosci



Szare poranki z zapachem herbaty, przerywane noce, ciche rozmowy z samotnym na niebie ksiezycem
Czasami mam watpliwosci czy to poniedzialek, sroda czy tez niedziela... :-)




Ostatnio nie jestem tutaj zbyt czesto
Coraz trudniej pisac, ubrac mysli w slowa
odnalesc miejsce w wirtualnym wciaz obcym mi swiecie...

Moze chwilowe nastroje, szarosci dnia i ponownych chorob
rozgoscily sie goraczki i kaszle w naszym domu
przyszly, zostaly i nie chca wychodzic... najblizszy moj czas pewno tez spedze w domu...

A wiec zeby cos bylo, to moze cos takiego na dzisiaj ode mnie... :-)

Zdjecie mojego rozbawionego syna, bardzo je lubie, to byl taki jeden z wielu naszych radosnych letnich dni ktory wciaz tak milo wspominam...
a na drugim nasz storczyk, pielegnowany, podlewany, po raz kolejny zakwitl i czaruje w kuchni swym pieknem... :-)




Pozdrawiam serdecznie i zycze udanego, pogodnego tygodnia ☀ Mamsan


sobota, 15 stycznia 2011

Plazowe wspomnienia...


Za oknem zimowa biel a w glowie pelnia lata i wielka za latem tesknota...







Pamietam, ze jako mala dziewczynka wiele, wiele razy wspolnie z mama spedzalam czas nad morzem...
tam byly kapiele
zamki budowane z mokrego piasku
morskie fale, zbierane muszelki i kanapki te najlepsze zajadane w wiklinowym koszu ...

Na plazy sprzedawane bylo Calypso, smietankowe lody w papierku z dodatkowym patyczkiem i czesto chodzili po plazy i wolali...

Lody Mewa, lody Mewa niech pan zwiewa...!!!

Ach, te lody Mewa...
jako dziecko te wlasnie lody zapamietalam najbardziej ze wszystkich jakie kiedykolwiek jadlam. Mialy smak waniliowy, byly polane czekolada i byly na okraglym patyczku a w srodku byly takie jakby krystaliczne igielki. Sprzedawane byly latem na plazy lub w poblizu i chyba tylko w ten sposob byly dostepne w zakupie, tak przynajmniej pamietam... W tamtych czasach byl to nie lada przysmak, te lody byly tak inne od wszystkich innych, dla mnie byly po prostu pyszne...!

Czy ktos z Was jeszcze te lody Mewa pamieta...? i orenzade w foliowych woreczkach i sok z saturatora...
to byly czasy...

Kiedys w tym miescie bylo inaczej, starsze eleganckie panie w pieknych letnich kapeluszach z mezami lub same spacerowaly lub siedzialy na Molo, w Grandzie lub w pobliskich kawiarniach albo na lodach u Wlocha i nie bylo tego ryzyka co dzis aby dziewczyny prosto z plazy chodzily na zakupy po miescie lub sklepach w reczniku lub w strojach kapielowych... :-)






I kabiny kiedys byly w poludniowych lazienkach i prysznice, przebieralnie i na plazy z dziecmi gralo sie w kapsle... U mojej babci w domu na parterze ludzie takie kapsle kiedys robili, piekne byly... Wsadzalo sie okragly korek w srodek kapsla i jeszcze rozne wizerunki byly na nich...
Sliczne byly te stare kapsle, naprawde...

Takich kapsli juz dzisiaj nigdzie nie ma, tak samo jak nie ma drewnianych przebieralni, dawnych wiklinowych koszy i lodow Mewa i pozostaly tylko moje lekko przypruszone czarem czasu z dziecinstwa wspomnienia...

A wspomnienia spowodowal pewien film ktory wczoraj ogladalam...
byl tam piekny dom na morzem i szum jego tak bardzo mi bliski...
Czuc bylo zapach morskiej bryzy, radosci , smutku i lez... Film piekny i zarazem smutny...

" Ostatnia piosenka " ... warto zobaczyc i koniecznie miec w poblizu chusteczki do nosa... :-)





Na zdjeciach dzisiaj tez pewien plazowy lipcowy dzien
nie sopocki ale skandynawski
dzien pelen slonca, wiatru we wlosach, piasku pod palcami
leniwie rozgrzanych muszelek na dnie morza i kwitnacych w ogrodzie piwoni...

Takich dni Wam zycze...
szybkiej wiosny i jeszcze szybszego powrotu lata, ja bardzo juz za ta wiosna i latem tesknie ... ☀ Mamsan




poniedziałek, 10 stycznia 2011

Happy, happy...



Mialam pisac wczesniej ale tyle sie dzialo
jeszcze wczoraj myslalam, ze cos napisze
ale nie wyszlo wiec pisze dzis...



Z samego rana w porannych jeszcze ciemosciach syn dmuchal swieczki z okazji swoich kolejnych urodzin
w zaspanych jeszcze oczach widac bylo radosc i dziecieca ciekawosc dalszych urodzinowych niespodzianek...

Bylo 100 lat nie tylko jeden raz
byly oczekiwane prezenty i balony urodzinowe
byl tort z czekolada o smaku pomaranczowym
kawa i grzaniec dla doroslych
i byly telefony, slodkosci, usciski i mnostwo calusow...




Dzien pelen zabaw, wrazen i dobrych humorow
i zdjec niestety wiele nie zrobilam ale wspolne zdjecie syna z ukochana kuzynka musialo byc... :-)





Lubie takie dni...
czas wspolnie spedzony z bliskimi, pelen rozmow i radosnych chwil
lubie w takie dni widziec szczescie w oczach syna i cieszyc sie tym szczesciem razem z nim...

Milego tygodnia Wam zycze ☀ Mamsan


wtorek, 4 stycznia 2011

...


Pierwsze zapisane chwile tego Roku
i pierwsze tegoroczne porzadki...






Zaczelam sortowac, przebierac, czytac i rozmyslac, moze nawet zbyt wiele...
zakurzona przeszlosc przeganiam jak mgle przed wschodem slonca
sortuje w ciszy minione smutki, westchnienia i radosci

Zbieram zapisane kartki i mysli, w ostatniej chwili lapie cos co bylo a juz nie jest
wchlaniam swiat filmu i muzyki jak wchlania sie nowy smak i zapach
nutami przesiaknieta tancze razem z dziecmi lub sama z pusta lampka szampana
wokol mnie slowa, zdania, ksiazki, radosc i smiech dzieci
potrzeba spedzania wolnego czasu w takim wlasnie towarzystwie
dziala na mnie jak balsam dziala na dusze, jest mi tego potrzeba...

Z czapka na glowie, bez rekawiczek wychodze przed dom w niekonczaca sie biel
a mroz spragniony bliskosci wita sie wstydliwie i nie patrzac w me oczy
zostawia pocalunek delikatny jak musniecie motyla na cieplej jeszcze mej dloni...

I dobrze mi z tym, i niech tak bedzie
niech Nowy Rok takim wlasnie bedzie...






Pewnego dnia z mlodszym synem kiedy razem z nim sie smialam i tancowalam calujac slodko jego policzki, wlosy, glowe i raczki... tak mnie nagle syn poinformowal...

- Mamo, Ty nie mozesz mnie tyle calowac
- Nie moge, a dlaczego...
- Bo jak bedziesz mnie tyle calowac to sie mozesz we mnie zakochac... :-)




A wiec kochani w Nowym Roku takich wlasnie slodkich calusow i pocalunkow zycze Wam jak najwiecej a na koniec na dobranoc dla Was
Stacey Kent w piosence " Jardin d`hiver "Mamsan


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...