sobota, 15 stycznia 2011

Plazowe wspomnienia...


Za oknem zimowa biel a w glowie pelnia lata i wielka za latem tesknota...







Pamietam, ze jako mala dziewczynka wiele, wiele razy wspolnie z mama spedzalam czas nad morzem...
tam byly kapiele
zamki budowane z mokrego piasku
morskie fale, zbierane muszelki i kanapki te najlepsze zajadane w wiklinowym koszu ...

Na plazy sprzedawane bylo Calypso, smietankowe lody w papierku z dodatkowym patyczkiem i czesto chodzili po plazy i wolali...

Lody Mewa, lody Mewa niech pan zwiewa...!!!

Ach, te lody Mewa...
jako dziecko te wlasnie lody zapamietalam najbardziej ze wszystkich jakie kiedykolwiek jadlam. Mialy smak waniliowy, byly polane czekolada i byly na okraglym patyczku a w srodku byly takie jakby krystaliczne igielki. Sprzedawane byly latem na plazy lub w poblizu i chyba tylko w ten sposob byly dostepne w zakupie, tak przynajmniej pamietam... W tamtych czasach byl to nie lada przysmak, te lody byly tak inne od wszystkich innych, dla mnie byly po prostu pyszne...!

Czy ktos z Was jeszcze te lody Mewa pamieta...? i orenzade w foliowych woreczkach i sok z saturatora...
to byly czasy...

Kiedys w tym miescie bylo inaczej, starsze eleganckie panie w pieknych letnich kapeluszach z mezami lub same spacerowaly lub siedzialy na Molo, w Grandzie lub w pobliskich kawiarniach albo na lodach u Wlocha i nie bylo tego ryzyka co dzis aby dziewczyny prosto z plazy chodzily na zakupy po miescie lub sklepach w reczniku lub w strojach kapielowych... :-)






I kabiny kiedys byly w poludniowych lazienkach i prysznice, przebieralnie i na plazy z dziecmi gralo sie w kapsle... U mojej babci w domu na parterze ludzie takie kapsle kiedys robili, piekne byly... Wsadzalo sie okragly korek w srodek kapsla i jeszcze rozne wizerunki byly na nich...
Sliczne byly te stare kapsle, naprawde...

Takich kapsli juz dzisiaj nigdzie nie ma, tak samo jak nie ma drewnianych przebieralni, dawnych wiklinowych koszy i lodow Mewa i pozostaly tylko moje lekko przypruszone czarem czasu z dziecinstwa wspomnienia...

A wspomnienia spowodowal pewien film ktory wczoraj ogladalam...
byl tam piekny dom na morzem i szum jego tak bardzo mi bliski...
Czuc bylo zapach morskiej bryzy, radosci , smutku i lez... Film piekny i zarazem smutny...

" Ostatnia piosenka " ... warto zobaczyc i koniecznie miec w poblizu chusteczki do nosa... :-)





Na zdjeciach dzisiaj tez pewien plazowy lipcowy dzien
nie sopocki ale skandynawski
dzien pelen slonca, wiatru we wlosach, piasku pod palcami
leniwie rozgrzanych muszelek na dnie morza i kwitnacych w ogrodzie piwoni...

Takich dni Wam zycze...
szybkiej wiosny i jeszcze szybszego powrotu lata, ja bardzo juz za ta wiosna i latem tesknie ... ☀ Mamsan




17 komentarzy:

Dag pisze...

Piękne wspomnienia .... Byle do wiosny, lata... w Polsce pochmurna, deszczowa ... jesień chciałam napisać... :D

Po prostu Mama pisze...

Chociaż przyzwyczaiłam się już do brudnego miejskiego śniegu to też mi się marzą ciepłe dni. Foliowane oranżady i soki z saturatora... tak to była wspaniała i niezdrowa ochłoda w upalne dni :)

Qoopka pisze...

az sie cieplo czlowiekowi robi od samego patrzenia :) wspaniale wspomnienia..tez juz tesknie za latem :)

Mamsan pisze...

Dag, a tutaj zima mrozna i pelna sniegu ... za kilka dni ma byc ponoc ocieplenie wiec zobaczymy jak to bedzie... lepiej czy tez gorzej... :-)

Po prostu Mama, masz racje tylko kiedys sie o tym nie myslalo... :-) a co do ciepelka to ja ostatnio bardzo tesknie... ta biel niestety i mroz tez potrafi byc meczacy... :-)

Qoopka, ja tez i to bardzo...!!! Serdecznosci...

Pozdrawiam Was dziewczyny cieplo i zycze kolorowych snow. M

maggie pisze...

Mamsan, ten Twój dzisiejszy post to jak kadry ze starego filmu... I te zdjęcie przepiękne!!!
Ty z Sopotu jesteś, prawda?
Wiesz, na mnie Sopot robił zawsze niezwykłe wrażenie... Często tam bywałam w dzieciństwie - zatrzymywaliśmy się zawsze u przyjaciół mojej Mamy, blisko Hipodromu, w takiej pięknej sopockiej willi...
Ech, no lodów Mewa nie pamiętam... Ale saturatory tak. I oranżadę w woreczku jak najbardziej ;-) To był dopiero wynalazek ;-)))

Kiedyś faktycznie istniało coś takiego jak 'kultura plażowania' - zresztą w Sopocie chyba nadal jeszcze można spotkać damę w kapeluszu... I gdzieniegdzie nad Bałtykiem można natknąć się na wiklinowe kosze... Ale faktycznie dominują mało wytworne, mocno opalone panienki w bikini :-(

A sam Bałtyk z drugiej strony też uroczy... Bardziej zielony, prawda? Wiesz, dla mnie w ogóle mogłyby nie istnieć morza południowe ;-)

PS A mnie najbardziej brakuje nad morzem kolorowych szkiełek... Takich wygładzonych przez morze i piach... Miałam ich całą kolekcję - takich różnokolorowych, zmatowiałych. Ale teraz takich nie uświadczysz - butelki tylko plastikowe, więc z czego szkiełka mają powstawać...

Anik pisze...

ech Mamsan...ja też zatęskniłam :)
U mnie lody Bambino we wspomnieniach :) I cytrynada z woreczka, owszem :) I jeszcze "ciepłe lody" w wafelku....ech...sentymentalnie się zrobiło...ciekwe co będa wspominały nasze dzieci? :)

Anonimowy pisze...

umiesz wprowadzic cieply klimat jak malo kto, mam podobne wspomnienia - pewnie jestesmy w zblizonym wieku :) choc moje lody to Bambino, a dalszy kuzyn przez jeden sezon mial saturator - to bylo cos, w wielu domach były wowczas tzw syfony na naboje, zdjecia przepiekne, choc wspolczesne to jednak bardzo retro

magdalena pisze...

ja jakoś nie mam wspomnień z wakacji. My chyba nie jeździliśmy nigdzie. Cóż. Chciałabym to zmienić teraz, żeby Jagna miała wspomnienia. Niestety, na razie wygląda to tak, jak kiedyś u mnie. Szkoda, wielka szkoda.

ale dzięki takim wpisom jak Twój robi się cieplej człowiekowi na duszy. Niech już ta wiosna przyjdzie!

Sylwia Grabinska pisze...

Oj alez sie rozmarzylam ogladajac Twoje zdjecia. Mnie sie rowniez teskni do lata. Ta zima bardzo dluga i surowa tutaj...

Z moich wspomnien ja pamietam dodatkowo wate cukrowa, klapki motylki,slomkowe kapelusiki dla nas, mama miala duzo wiekszy :), ogromne okulary sloneczne mojej mamy.Dmuchane ogromne pilki plazowe, po ktore tato musial co rusz biegac bo odlatywaly zbyt daleko przez ten wiatr na plazy.
Obowiazkowe lopatki, grabki i wiaderka do budowania zamkow czy zakopywania sie po szyje :)
Ja jeszcze pamietam puszczane z rodzicami latawce nad morzem, ktore wpierw sami robilismy z patykow po wacie cukrowej i cienkiej bibulki.

Tak ja pisza poprzednicy, cytrynada, czy orezada w woreczkach pamietana do dzis, syfony w domu, saturatowy na ulicach i lody bambino (bo mewa to chyba tylko nad morzem). Ja jeszcze pamietam lody smietankowe-sniezka w wafelku. Mniam pyszne byly. Cieple lody tez pamietam :)

Och to byly czasy, biedniejsze, skromniejsze ale chyba szczesliwsze :).
I pamietam ze mielismy wiecej ruchu, wrotki, rowery, paletki, gra w pilke,w puszke, w podchody, klasy, przeciagane, dwa ognie, siatkowka, koszykowka... dzis dzieci zalegaja przed TV czy komputerami tracac calkowicie uroki dziecinstwa. A szkoda...
Jakie beda mieli wspomnienia z dziecinstwa?
Pomyslcie rodzice o waszych pociechach i ich pozniejszych wspomnieniach.

Ach, jak dobrze bylo powspominac. Dzieki Mamsan
Pozdrawiam z zasniezonej polnocy

Aga pisze...

Ja pamiętam plażowych sprzedawców krzyczących "Jagodzianki!, Jagodzianki!" i rój os za nimi.

magda pisze...

Mi też brak wiele z tamtych czasów. Wszystkie wakacje spędzałam nad morzem. Oczywiście kocham je do dziś. Te wspaniałe kosze wiklinowe. Mąż mi nie wierzy, że kiedyś stały na plaży i nikt tego nie zniszczył (on wtedy nie jeździł nad morze). Pamiętam picia z woreczków. Ależ one były wspaniałe. Dziś naszym dzieciom też by się spodobały. Na 100%. Pamiętam wodę sodową z syfonów. Oranżadę z terebek. Wiem, ze niekktórzy się denerwują i mówią, że tamte czasy były beznadziejne i nie ma co wspominać i żałować, że juz nic dziś nie ma. Ale ja lubię wspominać i żałuję, że wiele z tamtych czasów odeszło. Staram się jak mogę zatrzymać i pokazać córkom coś fajnego, co było kiedyś. Ale nie jest to łatwe :) Dziś jest zbyt kolorowo i plastikowo. Niestety. Czasami jednak coś udaje mi się przemycić do tych ich głowek i zaszczepić jakąś pasję.

Delie pisze...

Mamsan, prawdziwe wspomnienia retro - i choć zdjęcia współczesne, to jakoś się wpisują w to co napisałaś. Ja pamiętam lody Bambino na patyku. Uwielbiałam ten mocny śmietankowy smak. I w kapsle też grałam:)

Cardoso pisze...

Kwintesencja letniej przygody. Kolory (tak ich brak ostatnio!). Błogi czas na miłe leniuchowanie. Ech, marzenie...
Pozdrawiam ze scenerii ni to zimowej ni jesiennej, C.
Wysłałam CI @ :)

Mamsan pisze...

Maggie, przypomnialas mi o szkielkach, tez zbieralam.. byly sliczne, kolorowe i takie gladkie... tez mialam ich duzo... :-)

Anik, bambino tez bylo a cieple lody tez bardzo lubilam...!

cacaovo, milo mi, ze tak odbierasz moje pisanie... :-) a syfon tez mialam, mysle nawet ze mama ma go do tej pory...

magdalena, ja mieszkalam w Sopocie wiec do morza mialam bardzo blisko i bardzo z mama lubilam spedzac tam czas... A Tobie koniecznie zycze jakis super udanych wakacji razem z Jagna i mezem... :-)

Sylwia, ja tez tak uwazam... bylo biedniej, inaczej ale fajnie... i duzo wiecej czasu spedzalo sie z blismi a teraz kazdy zapracowany na nic nie ma czasu... a te lody Mewa to tez tak mysle, ze one chyba byly sprzedawane tylko nad morzem...

Aga, jagodzianki tez pamietam i osy niestety tez... :-)

magda, masz racje... te nasze czasy mialy swoje minusy i plusy i wiele bylo rzeczy ktorych nam zawsze bedzie brakowac... a kosze byly, piekne, wiklinowe i niejedna para sie w nich jeszcze wieczorami calowala... :-)

Delie, w kapsle tez gralas...? ja myslalam ze tej zabawy juz nikt nie pamieta... :-)

Cardoso, przeczytalam, dziekuje... na dniach odpisze... :-)

Na koniec chcialam Wam jeszcze raz podziekowac za tak obszerne, wspaniale komentarze... Te Wasze wpisy sprawily mi wiele radosci i tez przypomnialy o rzeczach ktore sama bym prawie zapomniala... :-)

Jeszcze raz bardzo Wam za nie dziekuje... Serdecznosci. M

Anonimowy pisze...

Mamy te same wspomnienia :))) piękne !!! A u nas koniec zimy nastało przedwiośnie :) Buziaki

Kemotka pisze...

Och, nie wytrzymam. takie zdjęcia wywołują jeszcze większą tęsknotę za latem!!!!!! i masz szczęście, ze u Ciebie za oknem biel, bo u nas od ponad tygodnia wielka, niekończąca się szarość ;)
Ja także w dzieicńswie często jeździłam nad morze. Nie pamiętam lodów Mewa, uwielbiałam Bambino ;)
Pamiętam natomiast oranżadę z foliówek i soki z saturatorów. To są nieziemskie wspomnienia.
Oj, chce już na plaże! Zatopić palce stóp i dłoni w piachu!

Mamsan pisze...

Nettika, aby do lata... :-)

Kemotka, pewno masz racje... gdybym miala wybierac to biel na pewno jest lepsza od szarosci ale ja najchetniej chcialabym juz wiosne albo lato , z ciepelkiem i sloncem... :-)

Pozdrawiam Was. M

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...