Pierwsze pierniki i wspolny spacer mamy juz za soba...
Weekend sympatyczny i pogodny
Nareszcie przestal padac snieg
wiatr poszedl na spoczynek
i pokazalo sie nawet slonce...
Na miescie wlasnie w ten dzien zawsze sa organizowane atrakcje w centrum. Mozna zobaczyc Mikolaje, zjesc serduszkowe pierniki lub dostac cukierki... tak zawsze bylo przez wiele, wiele lat ale ostatnio z roku na rok bylo coraz gorzej, widac bylo konkretne zmiany a w tym roku byly one bardzo widoczne... Dzieci nie dostaly ani jednego piernika, ani cukierka i nie bylo ani jednej karuzeli...
Wszystko co bylo trzeba bylo kupic bo kazdy Mikolaj we wszystkim widzial interes... zabraklo wiec sympatycznych i bezinteresownych Mikolaji, ktorzy zawsze co roku czestowali dzieci piernikami z koszyczka i cukierkami...
Bylo mi nawet troche smutno i tak sobie myslalam, gdzie sie podzial tak bardzo przez wszystkich lubiany i znany Bullerbynowski swiat,
czyzby istnial juz tylko w ksiazkach...?
Wracajac wiec po mroznym spacerze czekaly na nas w domu pierniki, dla doroslych grzane wino z migdalami, rodzynkami, rozpalony ogien w kominku oraz pierwsze palace sie lampki w oknach...
I jeszcze byly urodziny kolegi syna z wielka zgroza i strachem w tle... :-)
Wczoraj jego szalenstwa z dziecmi, zabawy a dzisiaj lozko z miska obok...
polknelismy bialy pieprz ale nie wiem czy aby nie zbyt pozno... M